tghttthhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhggggggg  iehjfhfrehfkdshfkds ff rewojufrfjsljf wpeirewpori wwirewpifporkigoo

Siedziałem na necie wczoraj jakoś tak dłużej. Czytałem, przeglądałem znowu czytałem. Widać zapisane mi nie szkodzi, choć to tylko też jakaś forma obrazu. Powiedziałbym drukowane, ale jak już wspomniałem chodziło o Internet. Było więc trochę wiadomości różnakich, trochę blogów, trochę forów różnych (nie było erotycznych :P). wieczór spędziłem zwyczajnie na netowaniu. Niby nic specjalnego, a jednak. To wszystko na co natrafiłem, te różne wypowiedzi, nieraz ludzi, których w jakiś mój pokręcony sposób lubię skłoniły mnie do zapisanie kilku ważnych dla mnie słów.
Jestem Nemst – to wiecie, jestem gejem, nietrudno się domyśleć (czasem używam określenia pedał, zależnie od nastroju), i jestem CZŁOWIEKIEM WIERZĄCYM. Mało tego trwam w Kościele katolickim. Mało tego latam do kościoła co niedziela a nawet się spowiadam. I jakby tego było mało znam wielu takich gejów. (Pewnie w tym momencie nastąpi głos oburzenia niektórych osób, których otwarcie nazywam głupimi i mam w dupie to, że się zapienią).
Spotykam czasem ludzi, którzy wręcz zieją nienawiścią do Boga, do religii jako takiej, a już całkowicie wobec Kościoła. Rozmawiamy. Nieraz nie mogą się oni nadziwić, dlaczego ja nie neguję istnienia Boga, dlaczego nie pluję, po co wierzę, kiedy oni są tacy szczęśliwi tkwią we własnym oszukanym światopoglądzie, że nie ma nic poza tym życiem.
Zastanawiałem się nad tym, zwłaszcza kiedy rano się dziś budziłem. To widać jakiś czas wzmożonego mojego myślenia – poranek. Według mnie łatwiej jest tym ludziom odrzucić Boga bo tak jest wygodniej. Prościej jest być krzykaczem, który się wścieka jak widzi kobitę w moherze idącą do kościoła niż spróbować samemu uwierzyć. To wymagało by korekty pewnych zachowań.
Może mi ktoś zarzucić, że jestem zakłamanym katolem. Czemu nie, każdy zarzuty może stawiać. Jednakże to, że jestem kim jestem nie znaczy, że w moim światopoglądzie nie ma miejsca na Boga widzianego z perspektywy katolika. Kto uważa inaczej ten jest …, ten nie wie kim jest Bóg i Go nie zna.
A według mnie niesamowicie zabawne są stwierdzenie typu: daj mi dowód na istnienie Boga. No zajebiste żądanie. Daj mi dowód na to, że to, w co wierzysz jest. Bo niby prądu nie widać a jest i na podobnej zasadzie można by udowadniać Boga. Zapomina się tylko o jednej ważnej rzeczy przy okazji popełniając poważny błąd metodologiczny. Ja w prąd nie wierzę, ale wiem o jego istnieniu i działaniu. W Boga wierzę, zaś gdybym dawał dowód to nie byłaby wiara, a wiedza. Przykładowo Diabeł, Szatan, Zły Duch i jakiegokolwiek by jeszcze imienia nie użyć nie wierzy w Boga. Jego wiara byłaby bez sensu. Bo po co ma wierzyć, skoro on wie. Wiara zakłada pewną niewiedzę, a jednocześnie niemożność przeprowadzenia badań. Żądasz dowodów na istnienia Boga – popatrz wokół siebie. Głupcem jesteś jeśli ich nie widzisz. Choć masz prawo głupcem być.
Powtórzę więc po raz kolejny na złość wielu – NEMST JEST WIERZĄCYM KATOLIKIEM.
Jeśli masz z tym problem, to jest Twój problem.

/756/



Tego zapewne nie spodziewał się nikt. Tak nagłe przeniesienie. Jednakowoż oczywiście człowiek pozostaje ten sam i myśl pozostaje ta sama. Celem jest odkrycie nowego i niezbadanego.Tak więc zaczyna się testowanie widoków dynamicznych.
PS Opinie i oceny można zostawiać w komentarzach.

/607/ Oto Nemst – wersja kolejna


Chwila znudzenia, rzut oka na gotowe projekty i oto oczom ukazuje się nowa odsłona bloga Nemsta. Pojawiające się tło szablonu żywcem ściągnięte z jednego z gotowców, zmniejszona główna winieta, dodatkowo pozbawiona obrazka. Różne kolory szpalty bocznej i tła tekstu strony i tym sposobem odszedłem od już znacznie wysłużonego a używanego przeze mnie wzoru szablonu. Powstało nowe, bo przecież i nowe w życiu codziennym jest. Oto Nemst – wersja kolejna. 



/606/ Zero asertywności


Pojechałem dziś z Dużą do Pearly, odwiedzić mamę – powiedzmy. Coś trzeba było robić więc ustalono, że po galerii połazimy. Po wysadzeniu niewiast wysłałem je inna stroną, zaś sam udałem się na poszukiwanie bliżej nie określonych a zapewne niezbędnych mi do życia artykułów różnych. I przechadzałem się tak od jednego sklepu do drugiego, patrząc na to i na tamto, porównując ceny, stwierdzając, że bez tego żyć nie mogę, ale jestem skąpy, więc jakoś przewegetuję. Przy jednym zaś sklepiku uwagę mą przykuły koszule – wiadomo, jestem chory na ich punkcie i ciągle mi ich mało. Przymierzyłem tak pewnie z pięć, w końcu jedną nabyłem. Nawet cena nie była wygórowana. Ale traf chciał, ze obok był sklep z garniturami. Nie mogłem oprzeć się pokusie – wstąpiłem. I już po chwili, choć wcale tego nie zamierzałem miałem na sobie marynarkę, która skąd inąd dziwnie wyglądała do sandałów – oczywiście bez skarpet. Później dziwnym trafem znalazły się na nogach moich spodnie od tegoż garnitury, a już za chwilę i buty pełne jakieś były, co by zobaczyć jak wyglądam w krasie pełnej. No i mnie sprzedające kobity złapały, omamiły, okręciły wokół palca, ba – powiem nawet, że w jakimś sensie zniewoliły. Do tego stopnia, że wyszedłem wkładając na siebie ubranie swe, wpadłem niczym burza do banku mego umiłowanego, wziąłem pieniądze i czym prędzej znów pognałem do galerii. Tym sposobem stałem się szczęśliwym posiadaczem nowego wdzianka. Zero asertywności z mojej strony – zero podkreślam to. Wystarczyła tylko miła gadka miłych pań, kilka słów czułych i pieszczotliwych i dałem się, jak dziecko. Ale i tak zadowolony jestem. Wypadało oczywiście i nowe buty jakieś pantoflowe nabyć, co tez uczyniłem. I lekką ręką spora suma znów poszła.


/601/ Nastolatek szał



Jak to mój siostrzeniec określił zagłębiam się w serialowy szał nastolatek – znaczy się w kolejne odcinki „Pamiętników wampirów”. I tu widać jak młody duchem jestem, bo tylko czasami akcja owego serialu przyprawia mnie o nudności i lekko przewijam do przodu w poszukiwaniu szybszych i bardziej porywających akcji niż ckliwe westchnienia jej do niego. No gdyby się motyw westchnień jego do nego pojawił to zawsze by to ciekawiej wyglądało. Swoją drogą nie spotkałem w żadnej produkcji o podobnym charakterze postaci wampira geja. A może byłoby warto. Taki wampir który zakochuje się w swoim pogromcy – lub odwrotnie. To byłby dopiero szał nastolatek i nastolatków, zwłaszcza niektórych.
A tak poza tym. Nad ranem miałem sen. I śnił mi się człowiek pewien. I sen ów jakiś niepokój we mnie sprawił, spowodował.


/605/ Wbrew niesilnej woli


Z silna wolą jednak u mnie bardzo mocno nie jest, ale jednak znów postanowiłem sięgnąć po ten kurs językowy, co to go mam, ale najpierw poprzedzę go małą książeczką, ale wydającą się zupełnie ciekawa i słuszną. A jej tytuł brzmi „Blondynka na językach”. Jeśli chodzi właśnie o kwestie języków obcych typową blondynką – to znaczy blondynem jestem, więc chętnie z porad i samego poduczenia skorzystam. Wczoraj to już nawet sms w obcym języku wysyłałem – hehe.

 

Blogger news

Blogroll

About

filozoficzny © 2012 | Template By Jasriman Sukri