Home » Archives for 2012
Siedziałem na necie wczoraj jakoś
tak dłużej. Czytałem, przeglądałem znowu czytałem. Widać zapisane mi nie
szkodzi, choć to tylko też jakaś forma obrazu. Powiedziałbym drukowane, ale jak
już wspomniałem chodziło o Internet. Było więc trochę wiadomości różnakich,
trochę blogów, trochę forów różnych (nie było erotycznych :P). wieczór
spędziłem zwyczajnie na netowaniu. Niby nic specjalnego, a jednak. To wszystko
na co natrafiłem, te różne wypowiedzi, nieraz ludzi, których w jakiś mój
pokręcony sposób lubię skłoniły mnie do zapisanie kilku ważnych dla mnie słów.
Jestem Nemst – to wiecie, jestem
gejem, nietrudno się domyśleć (czasem używam określenia pedał, zależnie od
nastroju), i jestem CZŁOWIEKIEM WIERZĄCYM. Mało tego trwam w Kościele
katolickim. Mało tego latam do kościoła co niedziela a nawet się spowiadam. I jakby
tego było mało znam wielu takich gejów. (Pewnie w tym momencie nastąpi głos
oburzenia niektórych osób, których otwarcie nazywam głupimi i mam w dupie to,
że się zapienią).
Spotykam czasem ludzi, którzy
wręcz zieją nienawiścią do Boga, do religii jako takiej, a już całkowicie wobec
Kościoła. Rozmawiamy. Nieraz nie mogą się oni nadziwić, dlaczego ja nie neguję
istnienia Boga, dlaczego nie pluję, po co wierzę, kiedy oni są tacy szczęśliwi
tkwią we własnym oszukanym światopoglądzie, że nie ma nic poza tym życiem.
Zastanawiałem się nad tym,
zwłaszcza kiedy rano się dziś budziłem. To widać jakiś czas wzmożonego mojego
myślenia – poranek. Według mnie łatwiej jest tym ludziom odrzucić Boga bo tak
jest wygodniej. Prościej jest być krzykaczem, który się wścieka jak widzi
kobitę w moherze idącą do kościoła niż spróbować samemu uwierzyć. To wymagało
by korekty pewnych zachowań.
Może mi ktoś zarzucić, że jestem
zakłamanym katolem. Czemu nie, każdy zarzuty może stawiać. Jednakże to, że
jestem kim jestem nie znaczy, że w moim światopoglądzie nie ma miejsca na Boga
widzianego z perspektywy katolika. Kto uważa inaczej ten jest …, ten nie wie
kim jest Bóg i Go nie zna.
A według mnie niesamowicie
zabawne są stwierdzenie typu: daj mi dowód na istnienie Boga. No zajebiste
żądanie. Daj mi dowód na to, że to, w co wierzysz jest. Bo niby prądu nie widać
a jest i na podobnej zasadzie można by udowadniać Boga. Zapomina się tylko o
jednej ważnej rzeczy przy okazji popełniając poważny błąd metodologiczny. Ja w
prąd nie wierzę, ale wiem o jego istnieniu i działaniu. W Boga wierzę, zaś
gdybym dawał dowód to nie byłaby wiara, a wiedza. Przykładowo Diabeł, Szatan,
Zły Duch i jakiegokolwiek by jeszcze imienia nie użyć nie wierzy w Boga. Jego wiara
byłaby bez sensu. Bo po co ma wierzyć, skoro on wie. Wiara zakłada pewną
niewiedzę, a jednocześnie niemożność przeprowadzenia badań. Żądasz dowodów na
istnienia Boga – popatrz wokół siebie. Głupcem jesteś jeśli ich nie widzisz. Choć
masz prawo głupcem być.
Powtórzę więc po raz kolejny na
złość wielu – NEMST JEST WIERZĄCYM KATOLIKIEM.
Jeśli masz z tym problem, to jest
Twój problem.