/593/ Masiakra

Nie należy pić wina z rana jako dodatku do kawy; nie należy. Należało za to uruchomić dziś aplikację jakąś do plusa i poszukać dodatkowych pakietów do abonamentu, bo jak rachunek zobaczyłem, to mi twarz pobladła a kolano o kolano nerwowo uderzyło. Spojrzałem następnie na biling, na którym jest zapisany każdy sms. I co się okazało – ano tylko to, że większość, zdecydowana większość sms adresowana była do Mac’a. Liczba wiadomości wysłanych 1300 czy 1400 – jakoś tak. Masiakra. Rad nie rad koniecznym było zamówienie pakietu 500 darmowych do wszystkich w plusie.



A chłopców na około wkoło chciałoby się zawołać. Tymczasem ja zatrzymałem się na chwilę obok Zuzy i niecno nieznacznie pogaworzyliśmy o historiach mych miłosnych minionych i powiedzmy że zasypanych kurzem niepamięci. Stwierdziła, że piękne to jest uczucie aczkolwiek trudne i cierpiętliwe. Ach i och znów chciałoby się zawołać, lecz może z rana nie będę tak krzyczał bo przecież jeszcze lekko mnie suszy. A wieczorem zaś kiedy już prawie zasypiać miałem wziąłem telefon, numer wybrałem i zadzwoniłem do……. do pewnego pana, którego głos mnie rozanielił. A może mi się tylko śniło, lub miałem wizje na jawie.

/592/ Fakty


Fakt, przyznaję bez bicia, że trochę mnie nie było. Ale zabrakło mnie nie tylko na blogu. Zabrakło mnie na fejsie, na fellow, i w ogóle w necie mnie zabrakło. A wszystko spowodowane było tym, że od dłuższego czasu bardzo rzadko uruchamiałem komputer. Przed świętami wiadomo w domu więcej jakichś tam przygotowań a na to wszystko nałożyła się praca, chociażby wdrażanie nowego projektu rozwojowego firmy, czy (z czego jestem niezwykle zadowolony) nadzorowanie odbioru i sam odbiór nowego budynku firmy.
Poza świątecznymi przygotowaniami i pracą oczywiście działo się wiele bo jakże by mogłoby być inaczej. Spotkanie z Mac’iem i w końcu jego odwiedziny u mnie i te zastanawiające maślane oczy. Odwiedziny u Słodkiego Bliźniaka, czy choćby szczera i bardzo sympatyczna rozmowa a Arturem (o nim kiedyś pisałem nie nadając mi imienia czy nicku).
Poza tym spotkania rodzinne. Poznawanie na środku ulicy jakiegoś bardzo dalekiego kuzyna, który swoją drogą jest dość przystojnym piłkarzem. Odwiedziny u Małej, spotkania z Dużą, przyjazd mamy, podróżowanie z fotelikami dziecięcymi a więc i z dziećmi płaczącymi i w ogóle. Oczywiście nie moimi dziećmi choć ze mną spokrewnionymi.
Wpadłem teraz tak tylko przelotem do domu by nakreślić te słów kilka i za chwilę znowu znikam. Tym razem zajęty odwiedzinami kontrolnymi u okulisty. Przepraszam za zaległości w czytaniu Waszych blogów, jak uda mi się na dłużej rozgościć na tym fotelu, na którym teraz siedzę to sobie poczytam.
Jak mówi Yomosa Kiss Kiss Bang Bang.

/591/ Jakoś w sobotę wieczór


Wróciłem dopiero z pracy, ale jeszcze do końca nie jestem pewien, czy to koniec pracy na dziś. Nie chce mi się nic, a najchętniej to bym się ulokował obok jakiegoś sympatycznego osobnika płci męskiej i oddał subtelnym pieszczotom. Może być na przykład masaż, nawet nie erotyczny, tylko taki zwyczajny. Już nawet Mac’owi zaproponowałem oddanie się w jego ręce, ale jak słusznie zauważył telepatycznie się nie da. Jakoś dziwnie się do niego przyzwyczaiłem. 


/590/ Dupa - - - - - - - - - - całkiem niezła


No dobra – fakt, zacząłem traktować bloga nieco po macoszemu. Nie zaglądam, nie piszę, nawet komentarze się nie pojawiają ode mnie, a jeśli czytam to tylko przelotnie i tylko kilka blogów z tej całej długiej listy. Ale nie powiem, które to są te tak zwane moje ulubione - :P.
Jak wspomniał Max u Yomosy rzeczywiście lekko pochłonięty jestem. Tak bardzo, że w poniedziałek czasu nawet nie miałem by włączyć kompa, ale znalazłem go by Słodkiego Bliźniaka odwiedzić. Domagano się zdanie szczegółowej relacji z tej mojej wieczorno nocno wczesno porannej wizyty, ale wielu szczegółów opowiadać nie mogę. Fakt tylko, że trzy godziny snu to zdecydowanie za mało. Zwłaszcza kiedy wieczorem tym razem w garażu z sąsiadami znów spożywa się wody  ogniste. Tym sposobem dziś rano myślałem, że głowa mi pęknie. Ale nie pękła na szczęście. Poza tym cisza – pozorna oczywiście. Mam wrażenie, że ktoś mnie przesadził jak kwiatka w inną doniczkę, gdzie nie ma czasu na siedzenie w domu przed bladym ekranem laptopa, gdzie nie ma czasu zatapiać się kilka godzin w lekturze książki, gdzie nawet nie ma czasu by odwiedzić dom, czy nawet Dużą. Już nawet o zaglądaniu na fellow nie wspomnę. Zresztą po cóż? Toć pod nosem mam Bliźniaka Słodkiego.
Latam więc tak z językiem na brodzie. Mam jakieś pomysły wciąż nowe, nowe teorie i czasem poglądy. Okazuje się nawet, że bywają one potwierdzane przez mentorów.
Czy wspomniałem o tym, ze kurwiki w oczach mych wyglądają super? I się z Nemsta jak to coraz więcej osób określa gwiazdeczka zrobiła, choć dobry komplement wypowiedział pod moim adresem Lex. Cytuję: „niezła dupa z ciebie, tylko brać”. Ha – podoba mi się.

/589/ Słodki Bliźniak


No i od czego by tu zacząć?
Wczoraj miałem wieczór poświęcić Mac’owi. Jednakże nie stało się tak. Wiedziałem, że on nadal panicznie boi się wypić herbatę, czy kawę w warunkach normalnych (czyli domowych), ja zaś nie miałem ochoty na spędzanie czasu na tym zimnie. Podejrzewałem ponadto, że jak pójdzie do znajomych swych to wsiąknie i odezwie się dopiero jak wytrzeźwieje. Za słuszną więc radą Maxa wsiadłem w samochód i pojechałem.
Jakiś czas temu już przez jeden z portali poznałem Słodkiego Bliźniaka. Wpadłem na genialny więc pomysł, że czas najwyższy poznać go na żywo. O 20 byłem już na miejscu. Miałem tylko problem z wjechaniem na starówkę, dziwnym trafem wszystkie uliczki za każdym razem wyprowadzały mnie na ten sam parking, na który zresztą dostać się nie chciałem. Jak w zaklętym kole. Lecz dotarłem, pokonałem falę. Słodki Bliźniak już na mnie czekał. Jest słodki, yhmmm.
Tymczasem Mac właśnie wyjechał do stolicy znów. Stwierdził, że mam w zwyczaju włóczyć się. Najwłaściwszym byłoby zaprzeczyć, ale przez mój umysł przed chwilą przebiegła myśl z zapytaniem, gdzie pojechać dziś? Hm. Może znowu do Słodkiego Bliźniaka? Nie – nie dam rady. Za bardzo spać mi się chce.
Teraz jeszcze tylko wyjaśnienie. Słodki Bliźniak w żaden sposób nie nawiązuje do prezesa partii jednej. Najzwyczajniej w świecie jesteśmy do siebie podobni w wyglądzie zewnętrznym. Można by się pokusić nawet o szukanie wspólnych przodków hehe.


/588/ Kalendarz


W tym zabawnym upływie czasu zapomniałem się i nawet kalendarz do wczoraj prezentował uroki lutego. Całkowicie zapomniałem o pragnieniu podziwiania gór marcowych. Przyszło więc pospiesznie przeskoczyć na kwietniowe pole zdominowane błękitem błękitnego nieba. Gdzieś w oddali dostrzec można także niewyraźnie majaczące kontury lasu, tudzież jakichś innych drzewo podobnych krzaków. I trafem dziwnym nic na tym pięknym widokowym kalendarzu zapisane nie jest. A to tylko dlatego, że on jest do podziwiania, nie zaś zapisywania.
Skończyłem czytać książkę, którą można by zatytułować „Przypadek”. A tytuł oryginalny, którego celowo tu nie przytoczę jest tylko rozwinięciem samego słowa przypadek zawartego na 217 stronie książki tejże.
To teraz co? Może trzeba zdjąć szkła i czas na basen.


/587/ Pęc pęc pękło

Coś jakby pękło – i to wcale nie gumka w czasie seksu. Coś jakby pękło we mnie, lecz nie bardzo wiem co to tak pęc mogło. Rach ciach i jakoś tak pękło. I nawet dźwięku pękając nie wydało.
Jutro mam Maca z przystanku odebrać nocą prawie późną. Jakież zdziwienie mej mamy było gdy zakomunikowałem jej, że się będę musiał ciut ciut u niej w domu przechować czekając na tego chłopca miłego.
Może fakt, że właśnie Mac jest w ustawionym w komórce ulubionym adresatem moich sms’ów sprawił lub choć przyczynił się do tego pęknięcia. Sam nie wiem.
A w piosence tej zakochałem się usłyszawszy ją gdzieś tam jakoś tak w radio.


/586/ Oczy


Oczy – oczy. Zwierciadło duszy. Niebieskie, błyszczące, duże. Teraz już dobrze widziane. Zuza zachwycona. A ja mogę spoglądać głęboko w oczy innych i szukać w nich tego, czego nie widać od razu. Hipnotyzować już mogę.
Prawda jest też taka, że muszę się przyzwyczaić trochę. Dziś miałem problem z założeniem. Po kilku próbach udało się jednak.

/585/ Władza z poniedziałku





Przygotowany do boju poniedziałkowego. Lista zadań powiedzmy, że jest. Wypadła z niej już jednak wizyta u okulisty celem przygotowania, nabycia i założenia szkieł kontaktowych. Tak tak, Nemstowi zachciało się znów chodzić w ciemnych okularach co przy wadzie wzroku mej normalnie możliwe nie jest. Punkt kolejny to zmiana opon na letnie. Zimy już przecież nie będzie, zwłaszcza, że kilka dni temu nad Pearly przeszła potężna burza, a pierwsza burza wieści tylko koniec definitywny zimy. Mam tylko dylemat, czy założyć na kolejny sezon (piąty już) stare opony, czy rozerwać sakiewkę i wynaleźć jakieś grosze na zakup nowego kompletu. No i nie wiem.


Zdałoby się jeszcze mojego ukochanego pana fryzjera odwiedzić by mógł znowu pieszczoty na mej głowie zaprowadzić. Wpaść trzeba także do super sklepu, może jakieś nowe koszulki, spodnie, hmm, może coś jeszcze. Zabiorę też Dużą i wywiozę do Pearly.
Idę przejąć władzę, zapanować nad wszechświatem. Niech się kłania cała ziemia.
P.S. Mi tylko trochę odwala (hahaha).

/584/ Zmęczony


Tak tylko króciutko bo już zmęczony jestem i chyba zaczynam gorzej widzieć. Dzisiejsza powiedzmy randka nie randka – bleeeeeeeee. Acha i jeszcze raz bleeeeeeee. Skreślony, przemazany i stracony w moich oczach na wieki wieków amen. Dobrze choć, że jak wracałem to Mac zadzwonił, przynajmniej mogłem usłyszeć znajomy i miły mi głos. I jeszcze pretensje miał do mnie, że w komórce nie mam zapisanego go jako Mac’iunio.
I teraz będzie news – wpadłem w oko przyjaciółce Dużej.
I kolejny news – pojawiły się wiosenne sny erotyczne – pytanie tylko dlaczego z udziałem kobiet?
P.S. Jeśli w tekście są jakieś literówki to widać tak miało być, nie będę ich poprawiał. Powtórzę to po raz kelojny nie zamierzam ich prawrpoiać.

/583/ A może tylko trochę Leniwiec




Dziwny dziś jakiś taki dzień. Nieco leniwy, choć przecież rozpoczęty dość wcześnie. Ale później jak królik z kapelusza wyskoczył sen. Jakem zasnął, tak tylko obudziłem się na chwilę by przeczytać sms od Tahoe, a później od Mac’a. Jeśli zaś chodzi o Mac’a to i bardzo podoba mi się kiedy mówi do mnie Nemstuniu.
 Mac – za tydzień powraca ze Stolicy. Mam go w Pearly odebrać i dostarczyć tu. Zapytał, czy będzie mógł prowadzić mój samochód. Odpowiedziałem, że ów pojazd poza mną prowadzili nieliczni. A byli to moi chłopcy, plus mechanik w warsztacie i raz we firmie służbowo pewien taki jeden. Zrozumiał więc warunek, że prowadzić samochód może tylko mój boy. I hmm, zastanowiło mnie kiedy dnia następnego zakomunikował mi, że on będzie prowadził. No no no no. He. Już o tych dziesiątkach codziennych sms nie wspomnę. Mac – hmmm.
Wczoraj bawiłem się z Przyjacielem w obserwowanie zachowań kelnera podającego nam szarlotkę z bitą śmietaną i lodami polanym sokiem jabłkowym. To też takie dietetyczne jedzonko, zwłaszcza około 21 haha. Podeszliśmy do tematu bardzo wnikliwie i słuszne wnioski wyciągnęliśmy. Ale kelner pięknym nie był więc dajmy mu już spokój. Jego kolega tylko zerkał na nas z ukosa. Ten był ładniejszy.
Powróciwszy do domu nie miałem już nawet siły na prysznic więc usnąłem prawie tak jak stałem. W związku z tym plastra rano nie naklejałem bo tylko na 12 godzin to go szkoda. I jakoś nie mam wielkiego parcia na palenie. Chyba mi się nie chce.
I jeszcze jedno pytanie. Gdzie ja przepuściłem w marcu tyle pieniędzy. Jak zobaczyłem biling dziś to mi serce zadrżało aż.
Powoli być może będę ujawniał to co dzieje się w kuluarach.

/582/ Wcale nie leniwy


Można by oczywiście powiedzieć, że się obijam i tylko dlatego nie pisze nic nowego. Być może i jestem nieco leniwy, być może dzieje się zbyt wiele, by jakoś się nad tym rozpisywać. Pisałem ostatnio we wtorek po spotkaniu z Lexem. Czyli tak; środa, poświęcona na czyszczenie samochodu, odwiedziny u Krisa i w sumie nic więcej. Czwartek – pracowity z wieczornym wyjazdem do nikąd. Piątek – jeszcze bardziej pracowity z wieczornym spotkaniem z przyjacielem.
W międzyczasie podpisałem nową umowę z operatorem komórkowym. Dziesiątki sms z Mac’iem. Czytam nadal tą fascynująca książkę, która jakoś trochę mnie zmienia.
Poza tym cisza.
Znów chce mi się spać.
Nie pale – ha.


 

Blogger news

Blogroll

About

filozoficzny © 2012 | Template By Jasriman Sukri