/568/ Wprowadzam Hamirę



Niedzielne popołudnie. Kuchnia Zuzy. Zuza w fartuszku, jej mąż za kuchennym stołem. We drzwiach Nemst i Smith – o dziwo bez żadnego alkoholu. W pobliżu kręci się też Hamira. Typowe spotkanie przyjaciół. Jakoś niedzielny czas spędzać trzeba. Lecą hasła, że Gringo powinien być zwolniony, że trzeba mu psychiatry. Nemst ze Smithem zapodają wciąż nowe teksty licytując się prawie kto powie coś głupszego. I nagle jak grom z jasnego nieba pada: „Hamira powinna trzepać gonga, lub choć za dzwonek ciągnąć”. Śmiech na sali. Ciekawe co by na to sama Hamira powiedziała?
Wieczorem Nemst z Hamirą w aucie. Toczy się rozmowa. Nemst pali. Samochód płynnie pokonuje kolejne dziurawe drogi. Przedziwni podróżnicy zajeżdżają pod  dom brata Hamiry. Nie chcą Nemsta wypuścić, kolacją straszą. Nemst ucieka – to znaczy grzecznie wymiguje się i dietą zasłania. Przecież Lex już czeka, wodę grzeje co by kawy zaparzyć.
I długa rozmowa. Ważne stwierdzenie: „moda na sukces niech się schowa”.
Miś przytulak na do widzenia – szybki miś, mały miś – bez urazy i do domu.






1 komentarze:

  1. Prawie nic nie rozumiem ;P Z wyjątkiem powodu dla którego Gringo powinien być zwolniony ;)

    OdpowiedzUsuń

 

Blogger news

Blogroll

About

filozoficzny © 2012 | Template By Jasriman Sukri