Z samego poniedziałku już nosi mnie. Podśpiewuję sobie starą piosenkę, które słowa w kolejnej zwrotce idą jakoś tak: „bagnet mnie ukłuje śmierć mnie pocałuje”. Heh, ale to tylko oznaka dobrego humoru, pomimo tego, że na twarzy a właściwie na ustach pojawiło się coś, co mnie drażni i denerwuje. A przecież nie całowałem się na wietrze, ostatnio w ogóle się nie całowałem.
Wczoraj odwiedzając Dużą dowiedziałem się o…, o tym, że zaginął mój Sierściuch, który to na stancji u niej pomieszkiwał. Początkowo patrzano na niego krzywo, z czasem stał się ulubieńcem detronizując pozostałe koty. Choć był najmniejszy to jednak miał najbardziej wyraźny charakterek. To on podrapał psa, pobił inne koty, grzał się przy kominku dotykając szyby i o dziwo nie parząc się. Typowy samiec alfa, choć najmłodszy. Widać miał to po ojcu przyszywanym. Z wyglądu też odbiegający od jakiejś tam normy. Po prostu śliczny, co potwierdzą ci, którzy go widzieli. Być może jeszcze Sierściuch wróci. Hmm.
Sierściuch wróci. Mój często wraca po nawet trzech tygodniach. Samiec Alfa poszedł sobie na samiczki :) jak po używa to wróci ;P
OdpowiedzUsuńI fakt jest piękny :) i jak mam charakter po przyszywanym Ojcu to się nie ma co dziwić, że nie usiedzi w domu ;P :*
w sumie też racja :D
OdpowiedzUsuńsierściuch powiadasz??:)) to moje określenie na zarośniety brzuch i klatę Miśka:)
OdpowiedzUsuńwróć ach wróć Sierściuchu, chciałoby się zaśpiewać:)
a czeczeńca olej:)
wróć Sierściuchu wróć z daleka ojciec czeka :D:D:D
OdpowiedzUsuń