/588/ Kalendarz


W tym zabawnym upływie czasu zapomniałem się i nawet kalendarz do wczoraj prezentował uroki lutego. Całkowicie zapomniałem o pragnieniu podziwiania gór marcowych. Przyszło więc pospiesznie przeskoczyć na kwietniowe pole zdominowane błękitem błękitnego nieba. Gdzieś w oddali dostrzec można także niewyraźnie majaczące kontury lasu, tudzież jakichś innych drzewo podobnych krzaków. I trafem dziwnym nic na tym pięknym widokowym kalendarzu zapisane nie jest. A to tylko dlatego, że on jest do podziwiania, nie zaś zapisywania.
Skończyłem czytać książkę, którą można by zatytułować „Przypadek”. A tytuł oryginalny, którego celowo tu nie przytoczę jest tylko rozwinięciem samego słowa przypadek zawartego na 217 stronie książki tejże.
To teraz co? Może trzeba zdjąć szkła i czas na basen.


6 komentarze:

  1. Oj widzę, że spodobało Ci się grzebanie sobie w oczach ;P
    A co do kalendarza, to wiesz "Szczęśliwi czasu nie liczą" więc może tu jest przyczyna, żeś jeszcze kalendarzowo lutym żył ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. no ja nie zacznę dobrze dnia, dopóki nie zmienię kartki w kalendarzu:)

    pzdr

    Nemst na basenie= ładny widok:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A o chmurach nie wspomniałeś, obłokach...;D
    eldka

    OdpowiedzUsuń
  4. Hekate - tak dziś już dwa razy wkładałem i wyjmowałem :D

    Yomosa - a pewnie, że ładny i nawet pływający widok, Nemst znaczy się :DP

    Eldka - taki mały szczegół he :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja uwielbiam zmieniać kartki w kalendarzu, więc u mnie takie zaniedbanie jest niemożliwe :P

    OdpowiedzUsuń
  6. tym sposobem zakończyłeś zimę i rozpocząłeś wiosnę jednym ruchem ręki :D

    OdpowiedzUsuń

 

Blogger news

Blogroll

About

filozoficzny © 2012 | Template By Jasriman Sukri