Me skromne progi nawiedził Szarooki. A później do Pearly pojechaliśmy. Spotkanie i poznawanie z mamą mą jednak nie doszło do skutku – może i na razie dobrze. Wieczorem jak z nią rozmawiałem to stwierdziła, że może przyjdzie czas na poznanie Szarookiego. Była i pizza, był i jeden sklep i drugi i okazuje się że gusta podobne mamy jeśli chodzi o wystrój wnętrz. I droga była i znów trzymanie się za ręce i było – tak. No są te tak zwane motylki w brzuchu – są, przyznaję się bez bicia. I nawet też zwiedzaliśmy różne takie miejsca turystyczne. I nawet buziak gdzieś tam po drodze był. Zdecydowanie motylki w brzuchu – zdecydowanie.
Ups – zapomniałem, że notka ma mieć numer 600 – jubileuszowa.
{ 0 komentarze... Skip ke Kotak Komentar }
Tambahkan Komentar Anda