/561/ O ciszy przerywaniu


Konferencja z Martinem. Wspomnień kilka starych dziejów. Tamten czas nie powróci. Uświadomiłem sobie, że to przez niego pokochałem polskie morze. W tym roku z Martinem się nie spotkam, bo do Polski nie przyleci, a mnie na drugą półkulę też zebrać się będzie raczej nie możliwe.
Wczoraj w pracy odwiedził mnie Georg. Niestety w pracy o wszystkim pogadać otwarcie nie można. Mam wrażenie, że chłopak jeszcze bardziej przystojnieje, choć jak do tej pory też mu niczego nie brakowało i mógł mieć zawsze kogo chciał.
Poza tym cisza. Jakaś taka dziwna cisza. Gdyby nie słonko za oknem i mały spacer do urzędu pewnego to pewnie bym raczył doła jakiegoś złapać. To mi jednak chyba nie grozi, nie teraz, gdy resztki śniegu poddają się i ustępują.
O dziwo nie mam planów na wieczór, a może nie o dziwo. Za dużo w domu siedzę wieczorami ostatnio.


5 komentarze:

  1. pierwszy raz coś napiszę w tym roku: nawet ja dziś wiosnę poczułem:))) może przez ten popiół na głowie??:)

    cuuuuuuuuuudne zdjęcie!!

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. O! nie! Nemst! jak mówi Ferdynand Kiepski "pałka się przegła na ten tychmiast proszę się ubrać i nie seksualizować się na prywatnej publicznej plaży...erosomanie jeden Ty" ;)) ;P mmmrrrrrr... :*

    OdpowiedzUsuń
  3. P.S. Fotka śliczna, Ty mnie wykończysz... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Yomosa - w końcu ją poczułeś :P

    Marek - to tylko takie delikatne plażowe wykładanie się :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jeszcze nie czuję wiosny, ja muszę mieć czarno na białym, a raczej zielono bez białego. A akurat tutaj będzie trochę czasu czekać mi dane. Przynajmniej słonko grzeje.

    OdpowiedzUsuń

 

Blogger news

Blogroll

About

filozoficzny © 2012 | Template By Jasriman Sukri