Konferencja z Martinem. Wspomnień kilka starych dziejów. Tamten czas nie powróci. Uświadomiłem sobie, że to przez niego pokochałem polskie morze. W tym roku z Martinem się nie spotkam, bo do Polski nie przyleci, a mnie na drugą półkulę też zebrać się będzie raczej nie możliwe.
Wczoraj w pracy odwiedził mnie Georg. Niestety w pracy o wszystkim pogadać otwarcie nie można. Mam wrażenie, że chłopak jeszcze bardziej przystojnieje, choć jak do tej pory też mu niczego nie brakowało i mógł mieć zawsze kogo chciał.
Poza tym cisza. Jakaś taka dziwna cisza. Gdyby nie słonko za oknem i mały spacer do urzędu pewnego to pewnie bym raczył doła jakiegoś złapać. To mi jednak chyba nie grozi, nie teraz, gdy resztki śniegu poddają się i ustępują.
O dziwo nie mam planów na wieczór, a może nie o dziwo. Za dużo w domu siedzę wieczorami ostatnio.
pierwszy raz coś napiszę w tym roku: nawet ja dziś wiosnę poczułem:))) może przez ten popiół na głowie??:)
OdpowiedzUsuńcuuuuuuuuuudne zdjęcie!!
pzdr
O! nie! Nemst! jak mówi Ferdynand Kiepski "pałka się przegła na ten tychmiast proszę się ubrać i nie seksualizować się na prywatnej publicznej plaży...erosomanie jeden Ty" ;)) ;P mmmrrrrrr... :*
OdpowiedzUsuńP.S. Fotka śliczna, Ty mnie wykończysz... :)
OdpowiedzUsuńYomosa - w końcu ją poczułeś :P
OdpowiedzUsuńMarek - to tylko takie delikatne plażowe wykładanie się :D
Ja jeszcze nie czuję wiosny, ja muszę mieć czarno na białym, a raczej zielono bez białego. A akurat tutaj będzie trochę czasu czekać mi dane. Przynajmniej słonko grzeje.
OdpowiedzUsuń