Pewnie można było się tego spodziewać. Przetaczają się wojny. Coraz więcej osób kłóci się i złości. Gringo poleciał na skargę do szefowej, że chcę go zwolnić. A ja przecież nawet władzy aż takiej nie mam. Smith marzy o zwolnieniu Hamiry, zaś Rzymianin wydarł się i na Gringo i na męża Zuzy. Wspomniana zaś Zuza zdążyła zdać mi relację z całego zamieszania w dość pobieżny sposób, ale w miarę szczegółowy. Można więc by powiedzieć, że firma drży w posadach. A owe piekło rozpętało się od mojego wydarcia się na Gringo, a teraz to już tylko kolejne nieciekawe aspekty tego wszystkiego. Jednym słowem – trzeszczy.
Rozmawiałem też dziś z Zuzą. Wspominałem jej trochę o mym życiu, o tym co było, o tym jak jest teraz. Stwierdziła, że to wszystko jest tragiczne ale i piękne zarazem. Rzekła mi, że powinienem to spisywać, bo powieść romansidłowa wyszła by poczytna. A ten blog, to niby co?, chciało by się zapytać, ale tego już nie dodałem.
Mam teraz wyjechać. Opuścić ten mój zakątek, który choć na uboczu i mały jest niczym drzwi na świat, który przenosi mnie cudownie do wielu miejsc, dalekich krajów. Opuścić nie na długo. Na dzień zaledwie. Zabiorę książkę, aparat fotograficzny, ciuchy na zmianę i pewnie pojadę. Ciekawe czy będą zabici jak wrócę. W obecnej sytuacji wszystko zdarzyć się może.
Życzę aby zabitych nie było ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że się tam sporo dzieje i się zaczynam gubić ;P
A Ty jedź i wracaj tylko ostrożnie :*
wojna minie i nastanie czas pokoju albo lepiej spokoju ;)) miłego i erotycznego wyjazdu a co?
OdpowiedzUsuń