Jak często można zadawać pytania o to dokąd zmierzam? Pewnie często bo wciąż je zadaję. I choć dzień był powiedzmy szalony – lans całkowity, gadania mnóstwo, niepohamowane żarty i ogólnie wszystko cool, to jednak wieczorem przychodzi to pytanie – dokąd?.
Nadal nie znam odpowiedzi. Chwilami mam wrażenie, że szamoczę się w tym życiu szukając jakiegoś szczęścia. No właśnie – jakiegoś. Czasem gdy chcę zrobić krok po chwili namysłu cofam się, innym razem robię tychże kroków zbyt wiele.
Nawet nie zauważyłem kiedy minęła północ.
Na pocieszenie (lub też wręcz przeciwnie) powiem, że czasami wystarczy jedno spojrzenie i już się wie gdzie trzeba iść (pantofelka nie zapomnij :)
OdpowiedzUsuńEhh, dokąd, to dobre pytanie...
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego :)
czasem człowiek niepotrzebnie sobie wmawia, że jego życie wymaga zmian. Naprawdę niepotrzebnie.
OdpowiedzUsuńNo nie martw się, nie tylko Ty zadajesz takie pytania, zgadzam się z yamosa ;))
OdpowiedzUsuń